Zakupiłam Megana II Hatchback 2006 1.5 diesel. Auto zostało sprowadzone z Belgii, niby od I wlaściciela, przebieg niby 125 000.
Sprzedawca dawał gwarancję na 15 000km, że auto nie będzie mi sprawiało żadnych problemów. Wymieniłam jeszcze akumulator na nowy i wsiadłam.
Przejchałam 500 km, gdy zaczał się pojawiac komunikat - rozławdowany akumulator. Zanim zjechałam na stację wyłączył się ABS, zaczęły migać wszystkie kontrolki, chodzić wycieraczki, gdy zjechałam na stację - auto padło, a raczej padł akumulator i nie dało się odpalić.
Zgarnęło mnie assistance i przyjechał mechanik nr 1, który "na oko" stwierdził, że na pewno mam wadliwy akumulator.
Na drugi dzień kupiłam Centrę no i jak ręką odjął. Ale tylko przez 30 km...
Jezdżąc po mieście, znów zaczał pojawiać się komunikat o rozładowanym akumulatorze.
Pojechałam do mechanika nr 2. Stwierdził usterkę alternatora, wymienił pierścieie, szczotki i łożysko, podładował akumulator. I git - wszystko działało - ale tylko 100 km. W trasie znów pojawił sie komunikat - sprawdź wtryski i sprawdz airbag. Udało mi się przejechać jeszcze 100 km do mechanika nr 3. Podłączono do komputera,wykasowano błędy i wymieniono świecę żarową. Następnie przejechałam 10 km, gdy wyłączył się ABS, po czym akumulator się rozładował. Mechanik nr 3 zabrał auto i je diagnozuje... Powiedział, że to królowa lawet i żebym lepiej szybko sprzedała to auto.... szczerze mówiąc, wolałabym tego uniknąć, czy ktoś ma pomysł, co może się dziać....?