Letnie wyprawy rowerkiem, tam gdzie sceniol nie może wjechać
Po wprowadzeniu w życie pomysłu ze stelażem do przewozu rowerów, otwarła się nowa możliwość poznawania na 2 kolach i za pomocą napędu własnych mięśni, terenów z zakazem wjazdu pojazdów mechanicznych. Szczególnie tych dalej położonych, gdzie dojazd i powrót dwukrotnie przewyższa zaplanowaną trasę poznawczo relaksacyjną.
Na pierwszy ogień poszły tereny lasów Rud, Jankowic i Kuźni Raciborskiej.
W lasach tych jest wiele ciekawych miejsc, oznaczonych kamieniami z wyrytymi na nich napisami. Niektóre pochodzą aż z XVIII wieku. Są też i ciekawe budowle pamiętające tamte czasy.
Przy każdym takim miejscu postaram się wkleić odczytane na miejscu koordynaty GPS, które po wklejeniu w pole wyszukiwania GoogleMap ustawią mapę na dany obszar i oznaczą dany punkt.
Niby o tych obiektach można trochę informacji w necie znaleźć ale nigdzie nie spotkałem dokładnych namiarów, dla chcących te miejsca odwiedzić. A niektóre są schowane głęboko w lesie.
29.06.2014
Rudy- Jankowice- Rudy
wpis uzupełniający, napisany 13.10.2014
Pierwsza z dłuższych wycieczka w nieznane, właściwie bez przygotowania merytorycznego. Tylko trasa była wyznaczona na podstawie podobnej, znalezionej w sieci, którą ktoś pobieżnie opisał po jej pokonaniu.
Wyruszyliśmy z nowego parkingu w Rudach, przed pocysterskim kompleksem klasztornym i skierowaliśmy się w drogę w stronę Raciborza, mijając po drodze kilka obiektów, o istnieniu których i ich historii nie mieliśmy bladego pojęcia.
To takie błędy początkujących.
Zaraz przy wylocie drogi na Racibórz, po prawej stronie jest mały historyczny budynek dawnego szpitala dr. Juliusza Rogera, a przed nim ufundowany na jego cześć obelisk:
(fotki zrobione przy kolejnej wizycie w tym miejscu, dopiero 05.10.2014)
Od tego miejsca, po kilkuset metrach wjechaliśmy w prawo na szutrowa drogę, po której jest wyznaczony czerwony rowerowy szlak Polskiej husarii, czyli droga, którą Sobieski z wojskami podążał pod Wiedeń.
Droga ta, po minięciu ostatnich, bardzo współczesnych domów (nawet jeszcze w trakcie budowy) zmienia się w piękną aleję z kilkusetletnimi bukami po obu stronach, tworzącymi nad drogą gęste sklepienie, jakby zielony tunel. Podziwianie jednak było mało przyjemne, bo teren mokry i komary gryzły niemiłosiernie w tym miejscu.
(a w środki anty komarom nie byliśmy jeszcze wówczas wyposażeni)
I tak po kilku kilometrach dotarliśmy do atrakcyjnej architektonicznie, starej leśniczówki Wildek.
Miejsce to jest owiane mroczną legendą:
http://www.nowiny.pl/egazeta/nowiny-raciborskie/2005-11-08/13219-wildek-i-99-trupow.html
tu jej pełny widok
A tu kilka naszych fotek, jeszcze bez statywu (tu była inspiracja i zrodził się pomysł, by się w niego zaopatrzyć i już nie musiały być fotki solowe) niestety leśniczówka opakowana rusztowaniami, bo w czasie remontu elewacji.
Google map
50°11'35.6"N
18°24'17.0"E
Z tego miejsca wyruszyliśmy na wschód drogą "Pod napięciem" i dojechaliśmy do kolejnej leśniczówki Krasiejów.
Tu fotek niestety nie mamy ale są kilka akapitów niżej w wycieczce z 05.10.2014 jak byliśmy tam ponownie w innej trasie.
Google map
50°10'36.8"N
18°23'03.9"E
Na razie link do fotki w necie:
Przy leśniczówce skręcamy w lewo, by asfaltową drogą dojechać do miejscowości Jankowice, kiedyś zwane rudzkimi.
Przekraczamy drogę Rudy- Racibórz i znowu zagłębiamy się w lasy, teraz jadąc drogą Hubertusową aż do skrzyżowania z Zwonowicką. Po drodze złapała nas drobna mżawka ale nie przeszkodziło to w jeździe pod "dachem" z zieleni.
Zwonowicką wracamy do Rud, nieświadomie mijając od wschodniej strony dawny ośrodek wypoczynkowy BUK. O nim też dalej będzie wspomniane. Wiele atrakcji nam umknęło i dopiero po powrocie do domu sprawdzając gdzie byliśmy dowiedziałem się z neta o tych atrakcjach.
Było to jednak potrzebne, bo teraz do każdego wyjazdu już się dokładniej przygotowuję i wiem co gdzie jest do poszukania.
Na koniec jeszcze fota z przyklasztornego parku w Rudach:
Po powrocie na parking wystarczyło zdemontować przednie koła w rowerach i ustawić je w stelażu w środku sceniola.
10 08 2014
Rudy Cysterska- Kotlarska- Zakazana- Od krzyża- Barachowska- Kotlarska- Cysterska,
(Kotlarska- Zakazana- Od krzyża- Barachowska, to nazwy dróg pożarowych i duktów leśnych, nie występujące w tradycyjnych mapach)
Kolejne kilometry na rowerach w lasach Rudzkich zaliczone, przy okazji odnaleźliśmy miejsca z dwoma (z kilku) historycznymi kamieniami
GPS
50°12'43.7"N
18°25'28.0"E
GPS
50°13'16.1"N
18°24'18.2"E
Fotki wykonane z samowyzwalacza, z zastosowaniem własnego pomysłu i wykonania, lekkiego statywu do aparatu, który ma swoje stałe miejsce przy ramie roweru i zawsze jest do dyspozycji w ciekawych miejscach. Choćby nawet aparatu nie było, to jest smartfon, często robiący za nawigację rowerową.:
Pasuje do lekkich aparatów, jak też po zastosowaniu odpowiedniego uchwytu do smartfona, wysokość 135cm, poskładany 49cm
Za jego pomocą będą od tego momentu robione kolejne fotki, a zapowiadany opis w temacie o stelażu też niebawem zapewne się pojawi.
15 08 2014
Rudy Sobieskiego- Kotlarska- Zakazana- Barachowska- Kotlarska- Rudy Sobieskiego
Wszyscy uciekali z lasu informując, że tam pada, a my z premedytacja jechaliśmy w przeciwną stronę.
Cały czas po mokrym ale już było po deszczu. Przeświecało słońce i asfaltowa droga pożarowa parowała. Choć bliziutko z boku jeszcze trwała przesuwająca się na północ mała burza.
Za sprawą tego uporu kolejny historyczny "kamyczek" w lasach rudzkich został zaliczony
Namiary GPS
50°13'47.2"N
18°24'22.1"E
Na fotce widać granatowe chmury w prawym górnym rogu, to druga fala, przed którą tez uciekliśmy dobijając do końca zaplanowanego odcinka. Auto stojące na parkingu było ładnie i świeżo zmoczone deszczem.
17 08 2014 - 11:54
Dziś kamień widoczny wyżej ma 162 lata
kolejna trasa wyznaczona: Rudy Sobieskiego- Kotlarska, do ławeczki- przekroczenie granicy Śląskie- Opolskie, Goszyce kaplica Magdalenka- po granicy województwa do duktu na Orły- Uroczysko Orły i dalej końcowa część rowerowej ścieżki dydaktycznej.
Połowa z tych dróg tylko na widoku satelitarnym jest widoczna....
Czas pakować rowery, oby tylko pogoda dopisała.
22:11 Tak więc kolejne ciekawe miejsca w lasach Rud i Kuźni Raciborskiej, a nawet części województwa opolskiego zaliczone.....
Ławka zakochanych, tu przynajmniej nikogo ani niczego nie zastrzelili jak w miejscach poprzednich kamieni......
GPS
50°14'45.5"N
18°25'04.3"E
Nowo budowana (jeszcze nie ukończona) ścieżka do pozostałości po pożarze w 1992 roku
GPS
50°14'58.5"N
18°24'51.9"E
W tle z tarasu widokowego, widać tylko paprocie i kilka kikutów martwych drzew, a w pobliżu zwęglone pnie i jeszcze osmalona kora na brzozach.
A to już woj. opolskie, Kaplica św Marii Magdaleny, na południe od miejscowości Goszyce i rzeczki Bierawka.
GPS
50°15'34.5"N
18°24'57.4"E
Poleganie na widoku satelitarnym z przed kilku lat nie było dobrym pomysłem, czasami widoczna tam nitka drogi okazała się wąziutkim chodniczkiem i była zarośnięta trawą i paprociami. Na szczęście do utwardzonej drogi mieliśmy niespełna 100m takich zarośli.
Już mam zamówioną kserowaną mapę tych terenów leśnych, z wszystkimi możliwymi drogami, ścieżkami i zaznaczonymi obiektami w tych lasach. Nie jest to produkt firm kartograficznych ale praca jednego ze starszych mieszkańców Rud, który własnoręcznie nanosił te znane sobie punkty na mapy nadleśnictwa.
Mapa taka jest czasami (jak nie wykupili wszystkich kopii) do zdobycia za 5 zł w malej księgarni "NA SZLAKU" obok siedziby nadleśnictwa w Rudach.
Informacja o takiej mapie znaleziona na portalach internetowych, poświęconych turystyce pieszej i rowerowej w tym rejonie i osobiście potwierdzona.
Tak więc trochę "na czuja" trochę na orientację, trochę z GPS, dotarliśmy do kolejnego zaplanowanego punktu jakim było Uroczysko ORŁY.
Miejsce ma znaczenie historyczne związane z III Powstaniem Ślaskim.
50°14'07.8"N
18°27'01.8"E
Nazwa pochodzi od zbiegu 5 dróg przypominających orła w godle.
To tu był punkt zborny powstańców, a my mielismy krótki odpoczynek i deserek..
I na koniec jeszcze ciekawe miejsce na rowerowej ścieżce dydaktycznej, która przechodzi przez ORŁY, by podążać do Rud. Po drodze została zbudowana Zielona klasa na 30 miejsc, z przygotowanym bezpiecznym miejscem na ognisko.
GPS
50°13'05.7"N
18°26'52.0"E
Na całej ścieżce dydaktycznej liczącej około 7 - 8km jest wiele ciekawych tablic, zarówno przyrodniczych, historycznych, jak i poświęconych leśnictwu i ochronie lasów.
Tego ostatniego etapu jednak nie polecam, jest mało komfortowy w porównaniu z innymi duktami.
Szczególnie od Zielonej klasy w stronę "Uroczyska Dziewiczych grobów" i dalej do Drogi na szlaban.
Jest tu kilka ostrych zjazdów po piachu z wystającymi korzeniami, szczególnie z młodszymi dziećmi trzeba bardzo uważać w tych miejscach.
Kolejne wpisy w tym blogu zapewne niedługo.....
14.09.2014
I jak zapowiadałem jest następny wpis dokumentujący kolejne popołudnie w lasach Rudzkich.
Trasa niedługa, bo niecałe 10km ale zaplanowana tak, by kilka charakterystycznych miejsc, schowanych w leśnej scenerii odwiedzić.
Ruszyliśmy z centrum Rud z przed dawnego szpitaliku Rogera
http://www.rudy.info.pl/pl/wybrane-zabytki/szpitalik-rogera.html w stronę Raciborza, by po kilkuset metrach zjechać w lewo na szutrową drogę na przysiółek Szybki.
Później za ostatnimi zabudowaniami w leśny dukt, w kierunku uroczyska Buk.
Buk, to jeszcze do lat 90 ubiegłego wieku był ośrodek rekreacyjno wypoczynkowy, w którym nawet karda pod kierownictwem Piechniczka wypoczywała i trenowała. Obecnie ośrodek hotelowy jest prywatnym "Domem spokojnej starości", a kompleks basenów z zapleczem i amfiteatr podupadł. Ponoć ma też być remontowany i przywrócony do użytku publicznego.
Po drodze niejako z nienacka natknęliśmy się na stary kamień, o którym wiedziałem że taki jest ale spodziewałem się go w innym miejscu. (nie są nigdzie na oficjalnych mapach naniesione, a fotki jakich pełno w internecie nie mają geotagów)
Na kamieniu jest wyryte niemieckie pozdrowienie w slangu myśliwych, odpowiednik polskiego "DARZ BÓR"
Choć kamień nie jest datowany, to ponoć jest tak stary jak większość kamiennych pamiątek na tym terenie i pamięta czasy Książąt Raciborskich
Dane GPS
50°11'03,1"N
18°26'32,6"E
Z tego miejsca jedziemy dalej na południe, by po niespełna kilometrze w zaroślach z lewej strony zobaczyć budynki dawnego kąpieliska BUK.
Leśne uroczysko zajmuje powierzchnię około 22 ha ze 150-letnim drzewostanem bukowo-jodłowym i 200-letnim drewnianym domkiem myśliwskim o nazwie Agathenhütte. Pierwotnie znajdowała się tu prawdopodobnie kuźnica cysterska.Grzegorz Wawoczny Nowiny
Widok kąpieliska nie jest obecnie ciekawy ale warto tam się skierować i brukowaną ścieżką pomiędzy basenami, a później asfaltem podjechać pod niewielki wzniesienie, gdzie po prawej stronie przed wjazdem na teren ośrodka mieszkalnego zobaczymy wielkie wzniesienie, z mnóstwem głazów.
To sztucznie zbudowana w roku 1866 góra zwana "Górą Viktorii"
Nie o zwycięstwo w tej nazwie chodzi ale o Księżną Viktorię, żonę cesarza Prus, a córkę królowej Anglii Wiktorii i księcia saskiego Alberta.
Góra Wiktorii, upamiętniająca wizytę w dobrach księcia raciborskiego księżnej Wiktorii, późniejszej cesarzowej Niemiec. Prawdopodobnie góra pamięta czasy cysterskie. Nazywano ją Galgenberg, czyli Golgota. Być może w okresie Wielkiego Postu odbywały się tu cysterskie obrzędy, m.in. drogi krzyżowe. Niewykluczone, że było to szczególne miejsce odosobnienia i skupienia. Latem 1866 r., na polecenie księcia raciborskiego Wiktora I, zwieziono tu kamienie. Związane to było z zapowiadaną wizytą pruskiej następczyni tronu.Księżna Wiktoria, miała wówczas 26 lat. Od sześciu lat była żoną Fryderyka, pruskiego następcy tronu, od 1888 r. cesarza Fryderyka III Wilhelma. Rok 1866 był dla niej tyle szczególny, co i tragiczny. Wraz z mężem, wskutek przywiązania do ideałów demokracji i liberalizmu, popadła w niełaski teścia, wówczas jeszcze króla Wilhelma I, tradycjonalisty, zwolennika silnych rządów, które w Prusach wcielał w życie osławiony kanclerz Otto von Bismarck. Była nielubiana przez reakcyjne pruskie junkierstwo. Przez biografów określana jako inteligenta i oczytana. Prawdziwie zakochana we Fryderyku, co na królewskich dworach w całej Europie było ewenementem. 3 lipca 1866 r. Prusacy pokonali pod Sadową Austriaków, zyskując hegemonię wśród państw niemieckich. Król Wilhelm i żelazny kanclerz triumfowali. Wcześniej, bo 18 kwietnia, zmarł dwuletni książę Zygmunt, trzeci syn Wiktorii i Fryderyka. "O, jakże kochałam to maleństwo, od momentu narodzin znaczyło dla mnie więcej niż wszyscy jego bracia i siostry. Był mądry, znacznie mądrzejszy niż jego rodzeństwo, i myślałam, że będzie taki jak Papa. Fritz i ja ubóstwialiśmy go" - pisała do swojej matki, królowej Anglii.
Księżna przyjechała do Rud 19 października 1866 r. Na pewno była pogrążona w smutku po śmierci syna. W Nowym Pałacu w Poczdamie pokój ukochanego Zygmunta został zamieniony w małe sanktuarium. "Widziałam kołyskę, a w niej malutkiego chłopca, bardzo ładnego, ale była to jedynie woskowa figura właściwego chłopca (...). Ze wzruszeniem zauważyłam srebrną grzechotkę i piłkę, które leżały jakby przed chwilą rzuciła je tam mała ręka chłopca, i zabawki, którymi kiedyś się bawił, ułożone obok kołyski, i jego małe buciki, które czekały, zawsze czekały obok" - pisała o tym miejscu lady Macdonell.
Wypoczynek w Rudach miał jej pomóc zapomnieć o tragicznym wydarzeniu. Z pewnością spacerowała po parku przypałacowym i uroczysku, gdzie książęta raciborscy organizowali pikniki. 27 października na wzgórzu pokrytym już kamieniami posadziła lipę. Drzewo to rośnie do dziś. Wokół niego ułożony jest krąg kamieni. Na jednym z nich znajduje się pamiątkowa inskrypcja. Czy dawna Golgota była wyrazem hołdu dla księcia Zygmunta? Niewykluczone.
Grzegorz Wawoczny Nowiny
Ten jeden kamień w całej tej górze i zasadzona ręką księżnej lipa były naszym kolejnym celem.
Dane GPS
50°10'87,2"N
18°26'47,5"E
Inskrypcje na kamieniu:
"Victoria"Kronprinzessin von Preußen
Pflanzte diese Linde
Am 27 Oct. 1866
"Wiktoria
księżna pruska
posadziła tę lipę
27.10.1866 roku
Niestety czas trochę gonił i nie szukaliśmy ścieżki do amfiteatru ani do 200letniej drewnianej chaty myśliwskiej będącej kiedyś kuźnią.
Wracamy na dukt leśny z którego zjechaliśmy i po kolejnym kilometrze, na leśnym skrzyżowaniu, skręcamy w lewo, by dojechać do "Czarnej kałuży".
Gdzieś nieopodal jest mala polanka, a na jej środku samotny dąb, w pobliżu którego jest kolejny kamień, na którym jeszcze kilkanaście lat temu było widać wyryte symbole gwiazdy i księżyca.
W miejscu tym ponoć zbierali się Wolnomularze, by odprawiać swoje obrzędy.
Tego miejsca też nie odnaleźliśmy, bo i nie było w planach na dziś.
Celem dotarcia w to miejsce była zbudowana przez leśników w 1994 roku wiata zwana "Hubertus-em", z malowniczo osadzonym na palach nad Czarną kałużą niewielkim pomostem.
Dane GPS
50°10'35,9"N
18°25'76,8"E
O dziwo nie byliśmy tam sami. Odpoczywała tam grupka kilku rowerzystów z Gliwic i dwie starsze pary piechurów uzbrojonych w kije nordic walking.
Po kilkunastu minutach mogliśmy kilka fotek wykonać, by nikomu nie przeszkadzać i nikogo niezainteresowanego na fotkach nie było.
Pomimo że wiele osób się tam przewija, to można i takie okazy tam zobaczyć nienaruszone i nierozdeptane, rosnące przy samej ścieżce, choć to grzyby "jadalne ale tylko jeden raz"
Po krótkim postoju na fotki pojechaliśmy dalej. To co było zaplanowane to widzieliśmy, teraz już tylko nabić resztę przewidzianych kilometrów i zamknąć pętlę trasy.
Z postojami te 9,5km zrobiliśmy spacerowym tempem w 2 godziny.
https://www.endomondo.com/routes/408576396
Po powrocie do auta jeszcze mały lodowy deserek w popularnym w Rudach "KUKI" i do domu.
W drodze powrotnej, na granicach Rybnika już chyba tradycyjnie, natknęliśmy się na burzę i oberwanie chmury.
Popołudnie zaliczone do udanych ale znowu pozostał niedosyt, bo jeszcze coś tam zostało do wyszukania.
Zapewne wrócimy na tą trasę. A jeszcze wiele miejsc do odszukania jest po północnej stronie Rud. Mam nadzieję, że jesień będzie pogodna i naprawdę złota.
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia