Megane II phI cc-kilka spostrzezen po 240 tys

[subratri]

Tak mnie natchnęło w oczekiwaniu na lawet:). Jakiś czas temu ktoś się pytał czy meganki mają szansę robić pół miliona. Ja mam blisko 250k i auto od jakiś 100 tyś. Pomijając nienaprawialny w zasadzie Zawias (bo ciągle coś) auto jest dość godne. Szybkie ekonomiczne itd... Ja jeżdżę tak pół na pół w zasadzie- trochę w koło komina (do 200km dziennie) trochę autostradą "z podałem w podłodze". Pomijając sprzęgła hamulce i zawias do tej pory trafiło mi się kilka drobnych awarii jak elektronika, skrzynia, rozrusznik czy alternator. Wszystko znośnie i bez tragedii, ale ostatnio zauważyłem ze auto mi się kończy. Fotel kierowcy nadaje się już tylko na śmieci, dach już jest nie do uszczelnienia, uszczelki zrobiły się twarde, skończyły się wtrysku, pękła mi rura pomiędzy filtrem a turbina, szlak trafił gruszek do odpowietrzania systemu paliwa, skóra na kierownicy zaczyna powoli znikać (na drążku już od dawna jest kolejna) plastiki zaczynają od auta odpadać (nadkola i owiewki zderzaka) to wszystko to przygody z ostatnich 10ciu tyś. Teraz znowu czekam na lawetę bo coś z cięgnami od zmiany biegów (tak podejrzewam) i utknąłem na piątce. Klima też odmówiła posłuszeństwa tego lata. Generalnie wrażenie mam takie że auto się zaczęło rozsypywać. Przy czym auto jest zadbane, naprawianie na czas i zawsze na oryginałach bądź równorzędnych. Myślę że mechanicznie ten samochód ma jeszcze długą drogę przed sobą, ale ta reszta już po prostu się kończy... Pewnie skończy się u mnie zmiana fotela i kierownicy i będę jeździł tym przez kolejne 3 lata bo i tak ciężko znaleźć mniej awaryjny samochód ale myślę że czas podzielić się wrażeniami:) pisze z fonu więc może być różnie z polskimi znakami:)