Megane II phII Gaśnie podczas jazdy. Nie odpala od czasu do czasu. Wadliwy sterownik silnika?

[ymz]

Dzień dobry,

Od ponad miesiąca męczę się z Megane II 1.6 + LPG z 2006 (112 KM)

 

1) Zaczęło się od zgaśnięcia po przejechaniu ok 500m (jazda na benzynie). Obroty silnika powoli spadały do zera, brak reakcji na pedał gazu. Potem po ok. 5 min.i 5-6 próbach odpalania silnik zaskoczył. Za każdym razem rozrusznik kręci tylko nie może 'wejść na odbroty'

2) W ten sam dzień po przejechaniu ok 1km (jazda na gazie) ten sam problem. Szczęśliwie silnik odpalił tak jak w pkt 1)

W obu przypadkach miałem wrażenie, że słyszałem lekki pisk z okolic przepustnicy.

 

Auto oddałem do jednego mechanika, w komputerze zero błędów, auto stało kilka dni, nie udało się mechanikowi wygenerować tego problemu.

Następnie kilka tygodni jeżdzenia, 2-3 razy powtórzyła się sytuacja z pkt 1)

 

3) Następnie po wizycie na myjni, po 100 m obroty wolno spadły do zera i samochód już nie odpalił. Kręciłem może 15 razy, czasami wchodził na 1-2 sek na obroty ale zaraz gasł. Zholowałem auto na parking.

Nie miałem możliwości podładować akumulatora, więc po 2-3 dniach, laweta i do innego mechanika. Tam mechanik odpalił od razu po podłączeniu do urządzenia rozruchowego.

Tam po kilku dniach diagnozy, mechanik stwierdził, że winny jest akumulator (miałem 5-cio letnią Vartę), ponieważ wiele razy mieli problem ze spadającymi do zera obrotami i uruchomieniem (patrz pkt 1)) a po wymianie akumulatora na nowy, problemy ustąpiły.

4) Wątpiący w diagnoze ale zadowolony, że auto jeździ, odebrałem auto i po zrobieniu ok 600 km, problem powrócił. Tym razem auto zgasło podczas jazdy na autostradzie, przy prędkości ok 140km/h, kiedy z powodu braku lpg silnik, przełączył się na benzynę. Obroty silnika zaczeły spadać (tak jak przy puszczeniu 'gazu'), plus brak reakcji auta na pedał przyspieszenia, oraz próby odpalenia z biegu.

Na poboczu po ok 10 min. i wielu próbach uruchomienia, wezwałem lawetę. Oczywiście po przyjechaniu do domu (ok 100 km) auto po zrzuceniu z lawety odpaliło i teraz normalnie jeździ na gazie i benzynie.

Moim największym podejrzanym wydaje się być sterownik silnika, jednak będę wdzięczy za inne sugestie i porady aby zdiagnozować problem.

Dzięki z góry!

[jabrze]

Podmienilbym czujnik położenia wału.

[Andrzej-2010]

Czujnik położenia wału musi być oryginał, bo na innych szkoda kasy.

[ymz]

Dzięki za pierwsze sugestie.

Dlaczego podejrzewacie czujnik położenia wału?

Jakby był wadliwy to chyba powinien być błąd zapisany po podłączeniu pod komputer.

Jaki wpływ tutaj miałby akumulator i fakt, że ostatnia awaria była przy przełączaniu z lpg na benzynę?

[Andrzej-2010]

Jest czujnikiem chimerycznym oraz masz problemy z rozruchem.

Aż dziw bierze, że mechanicy nie sugerowali jego zmiany, gdyż jest on w I wszej kolejności podejrzanym elementem,

przy tego typu niedomaganiach. Poczytaj na forum.

Czujnik chimeryczny i efekt wiadomy.

Proponuje zmianę świec na nowe oraz zmniejszenie odstępu elektrod do ok.0,7 mm.

Świece i cewki muszą być czyste i suche.

Poczytaj temat z mojej stopki.

[jabrze]

Akumulator jest źródłem odniesienia dla alternatora, czyli napięciem w instalacji i jego stabilnoscia. Stary utrzymywał wyższe napięcie, czyli sterownik bardziej się nagrzewał i cała instalacja pobierała większą moc. Przez czujnik położenia również płynął wyższy prąd.

Ten błąd jest do wyłączenia zapłonu.

Kasuje się, żeby po ustaniu uszkodzenia umożliwić zjazd awaryjny, a nie czekać za lawetą.

[ymz]

Ok, dodaje czujnik do listy podejrzanych (pamiętając żeby wymienić na orginał)