Karetka na przejeździe kolejowym

Słyszałem o przypadku gdy SM wlepiła mandat karetce na sygnale bo ta pojechała po schodach.

Z drugiej strony mamy przepis który wyraźnie mówi, że wjeżdżający samochód na sygnale nie ma pierwszeństwa i ma zachować ostrożność, i jeżeli wjechał na czerwonym a ja w niego wjadę to wina jest po stronie wjeżdżającego auta na czerwonym świetle. 

Chyba, że jedzie BOR :). 

Mam kolegę w ratownictwie medycznym, jest kierowcą/sanitariuszem. Opowiadał parę razy jak to jest z tą odpowiedzialnością i faktycznie boją się o jakiekolwiek szkody na aucie. Tym bardziej, że nie zarabiają kokosów, a przecież ratują ludzkie życie. No ale co zrobić. Cytując klasyka "Sorry, taki mamy klimat".

Też się zastanawiałem dlaczego nie wyłamał szlabanu.

Jednak słyszałem o sytuacji gdy ratownicy rozcięli kurtkę motocykliście aby ratować mu życie. W nagrodę musieli chodzić po sądach, bo kolo ich pozwał o zniszczenie mienia. Sprawę wygrali ratownicy ale odechciało im się służyć innym. 

Z drugiej strony były też przypadki gdzie pacjent zmarł w karetce bo czekali na przejeździe. 

Może należało by wprowadzić system, gdzie karetka zgłasza swoją nadrzędność na wszystkimi pociągami albo opracować drogi dla karetek, które nie będą przecinały takich przejazdów. 

ps. Może tak ostatnio modne ronda z lokomotywą :D. 

Nasuwa mi się na myśl pytanie, czy kierowca karetki powinien ryzykować życie swoje i załogi, a może nawet pacjenta jeśli był w środku wyjeżdżając na przejazd gdy ewidentnie musiał widzieć migającą sygnalizację. Ten pociąg stał i czekał na przejazd więc kierowca mógł sobie pomanewrować ale gdyby jechał to by pewnie niedługo po tym ustawili tam czarny punkt. Jak już się zdecydował wjechać to powinien taranem szlaban potraktować i gnać dalej. Niestety tego nie zrobił. Dlaczego? Pewnie dlatego, że Polska to kraj dziwny, w którym często kierowca karetki musi płacić za jej uszkodzenia powstałe w czasie akcji z jego winy lub ponosić choćby wkład własny potrzebny do zlikwidowania szkody z AC.