Skocz do zawartości

Nasza strona utrzymywana jest wyłącznie z reklam. Dlatego prosimy o wyłącznie AdBlocka w przeglądarce podczas korzystania z witryny https://megane.com.pl

Sklep z częściami do Renault - sprawdź iParts.pl

Naprawa na trasie


chrzan49

Rekomendowane odpowiedzi

Bohater Polonez Truck + przyczepa + nas dwóch, sobota przed południem.

Wracamy z Litwy, za Suwałkami w czasie jazdy silnik gaśnie, rozrusznik nie kręci - patrzymy do akumulatora a tam susza, nie mijaliśmy żadnego CPN-nu więc idę na piechotę do przodu, po 3 km CPN i w tym samym czasie kolega dojeżdża samochodem ( postał trochę i odpalił ). Kupujemy wodę destylowana, dolewamy do akumulatora, uruchamiamy ( niech się podładuje ) i idziemy na kawę - śmiejąc się z przygody i mojego spaceru.

Jedziemy, przed Augustowem silnik gaśnie, akumulator już nie chce współpracować. Próba złapania "okazji" do holowania równa się prawie zeru, z lasu wyjeżdża inny Track, prawie łapię go za lusterka - facet godzi sie podholować do CPN w Augustowie pod warunkiem że jesteśmy na pusto bo on ma cała pakę drewna. Oczywiscie mówimy że jedziemy na pusto a na pace i na przyczepie pełno towaru. Po bólach dociągnął nas do CPN-u, pewien młodzieniec ( dzięki mu za to ) przekłada swoją baterię i Polonez odpala bez problemu - werdykt - akumulator, pytam sprzedawcę - są, ale puste i elektrolit oddzielnie, młodzieniec pakuje kumpla do swojego samochodu i jadą szukać akumulatora ( sobota popołudniu ). Nie ma, decydujemy się na zakup suchego i elektrolitu, idę z facetem do magazynku na zapleczu i co widzę? akumulatory zalane elektrolitem - pytam o co chodzi a facet że miały być suchoładowane, tłumaczę facetowi o co chodzi z tym suchoładowaniem kupujemy akumulator ( facet wkurzony bo pół magazynku to elektrolit do tych niby pustych baterii ) wkładamy odpalamy i jedziemy. Kupa śmiechu z naszej przygody. Robi się zmrok, kolega prowadzi i w pewnym momencie mówi że blado świeci się kontrolka ładowania ( w ciągu dnia nie było widać ). Trudno jedziemy dalej, w ramach oszczędzania akumulatora na pozycyjnych ( jest już ciemno ) zatrzymując się w każdym CPN aby kupić regulator. W tych sklepikach można kupić - filmy porno, prezerwatywy, kupę niepotrzebnych gadżetów ale nie regulator napięcia - trudno aby do Ostrołęki, tam mamy zostawić część towaru u znajomego blacharza samochodwego. Zaczyna padać deszcz, już widzę światła ostrołęki i samochód staje, na pasie jezdni ( nie mogliśmy zjechać bo nie widzieliśny pobocza ), bez świateł - rozpacz. Dzwonimy ( był wtedy tylko Centertel ) do blacharza aby coś pomógł - ma imieniny żony ale coś pomyśli. Najpierw przyjechał jego pracownik przywożąc akumulator a za chwilę podjeżdża merol z którego wysiada blacharz nawalony jak stodoła. Ja jadę do jego zakladu a kumpel razem z nim szukać regulatora ( trochę miał pietra ). Kupił regulator a blacharz wrócił na imprezę, warsztat i plac zawalone samochodami więc robota na deszczu przed bramą. Prawie na macanego wymieniłem regulator, odpalam silnik i kontrolka nadal świeci - ręce mi opadły. Żeby nie to że w niedzielę musiałem iść do pracy to chyba bym spalił tego Poloneza. Krótki spacer po placu - rozbity przodem Polonez ale alternator nie ruszony. Po rozmowie a przynajmniej póbie rozmowy z blacharzem, ledwo kontaktował - wymontowałem alternator ( już nie ryzykowałem samego regulatora ) i założyłem do naszego. Ręce pocharatane ( wyjęcie alternatora do łatwych nie należy ), przemoczony, zmęczony i zmarźniety - próbę odpalenia przeprowadził kolega - kontrolka zgasła, no to w drogę do Warszawy. W domu byłem o 5.00 a na 6.00 do roboty.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

z 5 lat temu miałem ZASTAVE 1100P. jeżdżąc "gdzieś" (bo nie pamiętam już dokładnie) pękła mi linka od sprzęgła. w bagażniku znalazłem linkę od roweru mojej mamy. zwinąłem ją dwa razy, przeciągnąłem do autka i jeździłem tak z 2 dni :) aż się zerwała

miałem też bardzo podobną historię jak arka3, z tym że nie używałem sznurówek tylko głowę wystawiałem i tak zasuwałem na szrot.

a całkiem niedawno, znajomemu w megi pękła linka od sprzęgła. pech chciał że była to godzina 17, znajomy był z 15 km od czewy w kłobucku, ja musiałem ok 24 wyjeżdżać (wypoczęty ;-) ) do Gdańska no i akurat zerwała mu się w miejscu najbardziej ruchliwym i ustawił się jedynie jednym kołem na chodniku. no więc wracam z pracy ok 17:30, dzwonie do szwagra żeby już w między czasie kupił tą linkę i sru do kłobucka. tam na miejscu, spojrzałem pod maskę megi a znajomy ma tam 1.6 z gazem (kto tak ma to wie) i zero dostępu do zaczepów linki do nadwozia. czas płynie (chciałem pospać <-- tak se myślę) no i lewarek w ruch. koła nie chcą się odkręcić... znajomy na to że gumy jakoś zmieniał i gumiarze mu powiedzieli że koła to muszą być MOCNO dokręcone... "haha i trzeba jeździć z metrową przedłużką żeby ewentualnego kapcia wymienić ;-) " jakoś poszło, ale patrzę a tam dostępu nie ma. a czas płynie. no to zacząłem rwać (bo nie chciał się odkręcić) błotnik (ten plastikowy) znajomy tylko się obrócił żeby nie patrzeć. z pół godzinki później już wracaliśmy. znajomy zadowolony :) ja trochę mniej bo jednak długa droga była przede mną. ale na miejscu byłem na czas choć ostatnie 10km jeździłem po liniach rozdz. pasy

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Skoro o lince sprzęgła. Moja poprzednia Fiesta 1,8D, parking pod wyciągiem na Czantorię w Ustroniu, cała rodzinka na pokładzie, do towarzystwa szwagrostwo w BMW316. Weekendowy wyjazd, fajna pogoda, lato, świetne nastroje, udana zabawa na Czantorii i próbujemy zmienić miejsce dalszego spędzania czasu. Po opłaceniu czasu postoju na parkingu, wciskam sprzęgło by wbić 1 bieg a tu error, pedał sprzęgła w podłodze. Pierwsze przypuszczenie zerwana linka sprzęgła. Wyczołgałem się z tego wyjazdu z parkingu przez wrzucenie biegu i dopiero odpalanie silnika, ale taka jazda bez sprzęgła przez Ustroń w weekend, to jakby małpie dać brzytwę. Decyzja- na hol i do jakiegoś warsztatu. Oczywiście wszystkie jak przystało na dzień wolny pozamykane. Łapiemy namiary na jakiś warsztacik w stodole, gdzie to i przy maluchach podłubią i grabie pospawają. Na miejscu, (właściciel na lekkim rauszu ale chętny do pomocy) okazało się, że linka jest cała ale wyrobiły się ząbki plastikowego samoregulatora naciągu linki i to nie te na zapadce ale na półksiężycu. Oczywiście o zdobyciu oryginalnych części można zapomnieć. Ale Polak- złota rączka potrafi. Jak to mówią- nie możesz podnieść mostu to obniż poziom rzeki. Jak nie masz nowego nie wyrobionego w odpowiednim miejscu samoregulatora, to skróć linkę. I tu przydała się zwykła nakrętka M20, szlifierka kątowa i 0,5m taśmy izolacyjnej 3M. Nakrętka została przecięta z jednej strony w poprzek gwintu, linka popuszczona. (podniesiona zapadka i podniesiony pedał) Następnie nakrętka wstawiona przecięciem pomiędzy jej końcowe okucie i łapę sprzęgła i obklejona taśmą tak by nie wyleciała. Spowodowało to skrócenie linki o 20mm a tym samym zapadka po naciśnięciu sprzęgła zahaczyła o niewyrobione ząbki. Za pomoc zapłaciłem na dobrą flaszkę, całość operacji trwała około 1 godziny a z tym patentem jeździłem jeszcze kilka dni, nim zakupiłem i wymieniłem na oryginalne części. To była najdroższa nakrętka jaka kupiłem do tej pory :)

Co ciekawe, ten sam patent można zastosować w podobnym przypadku i w megankach, które maja sprzęgła na linkę.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A mi się na następne wsponiki zebrało: rok 2002, wiosna; jestem dumnym posiadaczem Volvo 440 2.0, jeszcze się nie psuje, przebieg jeszcze nie zmienił się ze 159000 na 260000 :evil: Od miesiąca mam założony alarm z immobilizerem-taki badziewiak z Wolumenu, zakładał mi znajomy na moich oczach (ważne). Wybrałem się w pierwszą służbową podróż moim magicznym pojazdem i w Opocznie pod firmą klienta zonk, nie mogę wyłączyć alarmu, od klienta pożyczam baterię do pilota, też bez rezutatu. W końcu otwieram kluczem wyjący samochód, w akcie desperacji nurkuję pod maskę uciszam syrenę (kluczykiem). Samochód dalej mioga awaryjnymi, odpalić się nie daje, prądu na rozrusznik nie puszcza. Dzwonię do znajomego co robić, odpowiedź prosta: najpierw odepnik akumulator i po chwili przypnij może się wyzeruje. Nie zadziałało. To mówi że muszę obejść alarm, na szczęście pamiętam gdzie jest cała centralka, rozpoznaję kable odcinające rozrusznik. Nie mam bocznych więc przecinam scyzorykiem, później skręcam kabelki, szczęśliwie daje się odpalić. Jednak dalej mruga awaryjnymi, po kolejnej konsultacji wypruwam całą centralkę, wszystko juz działa. Po powrocie obejrzeliśmy to cholerstwo obaj, na Wolumenie wymienili mi naowy, włożyliśmy nowy. Po kilku miesiącach to samo. Mądrzejszy już byłem umiałem w 10 min. się z nim rozprawić. Później przewodu odcinające rozrusznik w wiadomum miejscu uzupełniłem o złączki i jak po raz kolejny padł to szybko mogłem przepiąć. Sprzedałem go razem z alarmem, jednak jednego pilota tylkoi oddałem, drugi do dzisiaj służy mojej córce jako pilot do wszystkiego :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bohater Polonez ATU. Wracam z dziećmi z wypadu na narty z Oszczadnicy w Milówce jakiś dupek jedzie z przeciwka na halogenach i długich, Nie namyślając się długo włączam halogeny i długi i w tym momencie wszystko gaśnie mam tylko halogeny i postojowe :!: :) :) Szybka decyzja trzeba się obadać co jest? Pewnie poszedł jakiś bezpiecznik. Szybkie sprawdzenie, jest jeden spalony, na szczęście mam w bagażniku zapas. Zakładam, ale w momencie włączenia świateł bezpiecznik znowu spalony. Wkładam następny, prawie dwukrotnie mocniejszy. Włączam światła i ... spalony. No dobra do szwagra mam jakieś 10 km, decyzja - jedziemy. Mam tylko postojowe i halogeny tył i przód. Brak kierunków. Całe szczęście policja na tym terenie to kumple :) jakby co to mnie w ostateczności doholują do szwagra. Jakoś szczęśliwie dojechałem. Następnego dnia od ran szukanie co się mogło stać? Szwagier ściągnął swojego kolegę mechanika, ale też nic nie wymyślił, proponuje podjechać w poniedziałek do jakiegoś elektromechanika (jest niedziela), ale oboje z żoną w poniedziałek musimy być w pracy, a dzieci w szkole. Zastanawiam się co się mogło stać ale nic konkretnego wymyślić nie potrafię. Wreszcie olśnienie, parę miesięcy wcześniej wymieniałem żarówki w podświetleniu pokręteł od nadmuchu i jedna z nich miała zwarcie, objawy były identyczne. Więc biegiem do samochodu i wyciągam, w pierwszej kolejności, żarówki z podświetlenia nadmuchu. Oglądam je dokładnie ale żarniki widać. Myślę sobie warto sprawdzić czy jak wyciągnąłem żarówki to czy bezpiecznik się nie spali, zakładam jaki ki miałem chyba 25A, ale okazuje się, że oświetlenie zewnętrzne działa. W poniedziałek po robocie do sklepu dwie nowe żarówki i komplet bezpieczników. Na próbę zakładam jedną z żarówek(tych wcześniej wyjętych) i włączam światła - działają, wkładam drugą i bach bezpiecznik poleciał. Okazało się, że jedna z żarówek spaliła się tak, że pomimo, że żarnik był cały zrobiło się zwarcie gdzieś na cokole.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W połowie lat 90-ch jeździło się ze Szczecina do Nowego Warpna po alkohol na statki wolnocłowe. Jedziemy Fordem Kombi zimą. W połowie drogi, może 3/4 (krótka trasa) w małej wiosce chyba Brzózki, na kostce szwagier ma poślizg, wpadamy na płot. Zderzak walnięty i chłodnica cieknie, alternator też oberwał, bo kontrolka zaczęła się palić. Bez prądu da się jechać trochę, bez chłodziwa już nie. Z podróży po alkohol rezygnujemy (nie z alkoholu :) ), trzeba wracać. W sklepiku kupujemy 3-4 butelki wody i dolewamy do chłodnicy co 5km. Gdzie jest jakiś dom (akurat na tej trasie jest ich trochę) prosimy o napełnienie butelek i lejemy dalej. W ten spoób dojeżdżamy do rogatek Szczecina. Stajemy bo widzimy mojego ojca, który kogoś tam odwiedzał akurat w pobliżu. Pogadaliśmy chwilę. Chcemy odpalać i kicha, nie było już prądu w akumulatorze, wziął więc nas na hol. A alkohol kupiliśmy w sklepie - wyszło, że najdroższy w naszym życiu :).

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Lata 80-e.Passat combi.Lecę spokojnie zakopianką do domku po urlopie a tu lewarek prawie mi w łapie został.Nurkuję pod autko i stwierdzam brak śruby 8-ki ,która wypadła z łącznika.Pochodziłem po drodze i po dosłownie 15 metrach miałem komplecik.Co prawda nie od Passata.Cała naprawa 10 minut.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

pisząc w wcześniejszym poście o moim ex seacie toledo przypomniał mi się jeszcze jeden wypadek-przypadek ;-) a mianowicie jak rozwoziłem obiadki po moim mieście, jadąc pewnego słonecznego dnia zauważyłem że mój silnik pracuje zdecydowanie głośniej. minęło więc jechałem dalej. dojechałem do skrzyżowania z lewoskrętem. zielone. jadę. a w połowie skrętu silnik zgasł. no więc żeby nie blokować ruchu wcisnąłem jedynkę i na rozruszniku dojechałem na wysepkę autobusową. otwieram maskę i widzę jak cała przepustnica odpadła od kolektora dolotowego (pękła podstawka przepustnicy<-- w seacie jest metalowo-gumowa). szybko wyciągam telefon i dzwonie do szefa. przyjechał. pojechaliśmy do sklepu. szef pożyczył kasy :) i ucieszony wracałem do autka. wymieniłem. odpalam. chodzi! zadowolony posprzątałem narzędzia i ruszam. słyszę jakieś tarcie ale jadę dalej. gdy już tarło tak że nie dało się wytrzymać zatrzymałem autko w najbliższym miejscu (na parkingu sądu hehe). po oględzinach mina mi już opadła... to że pękła mi podstawka to jedno ale to że ona pękła spowodowała pęknięta łapa silnika który prawie wypadł opadając na półośki (w seacie jest na odwrót niż w meganie, z przodu jest jedna łapa po środku przy chłodnicy a nie dwie po rantach silnika i skrzyni). tel do szefa i jedziemy po łapę. podwiózł mnie z powrotem. pech chciał że był to okres kiedy w dzień był upał a w nocy na minusie a zaczęło robić się już ciemno. dzwonię więc do kumpli. ci przyjechali, podwiezli mi klucze. problem był z tym jak podnieść silnik na parkingu pod sądem?? no ale było nas kilku. dwóch wskoczyło na błotniki (wyglądało jakby kradli silnik:-) )i ciągnęli silnik do góry. ja pod autem w koszulce usiłowałem trafić śrubami w otwory i odziwo UDAŁO SIĘ:)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Nasza strona utrzymywana jest wyłącznie z reklam. Dlatego prosimy o wyłącznie AdBlocka w przeglądarce podczas korzystania z witryny https://megane.com.pl .

Tak, AdBlock został przeze mnie wyłączony!