Skocz do zawartości

Nasza strona utrzymywana jest wyłącznie z reklam. Dlatego prosimy o wyłącznie AdBlocka w przeglądarce podczas korzystania z witryny https://megane.com.pl

Sklep z częściami do Renault - sprawdź iParts.pl

Pożar megany na Białym Krzyżu


punxhc

Rekomendowane odpowiedzi

Ktoś mi tu ostatnio zarzucił, że nie potrafię przyznać racji :)

Popatrz na zbiornik, jest plastikowy, więc nie jest tak sztywny jak metalowy , to po pierwsze.

Na górze zbiornika jest dość duży otwór na pompę paliwa, fakt jest uszczelka gumowa, ale już nie jeden pisał na forum, że jak zatankuje "pod korek" to śmierdzi paliwem w kabinie. Więc nie jest taka znowu szczelna.

Dodatkowo, zbiornik jest cały czas "otwarty" co prawda przez pochłaniacz par, ale więc jest miejsce gdzie ciśnienie może "zejść".

Od wlewu paliwa do samego baku jest dość gruba, rura którą wlewa się paliwo do baku.

Wszystkie te elementy powodują, że nie ma szans żeby doszło do takiego wzrostu ciśnienia, żeby rozerwało bak.

Poza tym zbiorniki paliwa są tak konstruowane, żeby nie doszło to jego rozerwania. Inaczej każde auto było by jeżdżącą bombą.

Ba, nawet zbiornik LPG ma odpowiednie zabezpieczenia aby nie doszło do jego wybuchu w przypadkach ekstremalnych.

Tylko na filmach, zanim samochód spadnie w przepaść lub uderzy w przeszkodę wybucha mu zbiornik paliwa. :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W cale

Serio? "W cale"??? :)

 

Pod maską jest wykładzina głusząca, która z założenia nie jest palna.

Z tego co wiem w benzyniakach nie ma tej wykładziny, w dieslach chyba być powinna.

 

Inna sprawa, że po uniesieniu, nawet niewielkim płomień może wyskoczyć w kierunku tej szczeliny.

Raczej nie, za mało powietrza by się dostało. W każdym razie chyba lepiej spróbować, niż gaśnicę kierować na chłodnicę/podszybie/pod samochód - wtedy do komory silnika środek gaśniczy się nie dostanie.

 

Jak doszło do zapalenia raczej się nie dowiemy, no chyba że na YT ktoś się wypowie, kto ma wiedzę z dalszych oględzin samochodu. Z tego co widać autem jechały osoby w raczej podeszłym wieku, a zatem spodziewałbym się łagodnej jazdy... Dobrze by było wiedzieć co było przyczyną, aby móc uniknąć tego w naszych samochodach.

Edytowane przez punxhc
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

I w końcu obeszło się bez straży pożarnej :)

Jak wszyscy wyżej pisali maskę jest ciężko otworzyć w taki sytuacji jak i też strach,ale moim zdaniem ludzie robili duży błąd jak gasili go w okolicach silnika np. przez koło gdzie nadkole blokuje no chyba i tak samo bezpośrednio na maskę gdzie ją bardziej chłodzili,ja bym najwięcej proszku sypał przez grill i myślę że ta metoda była by bardziej skuteczniejsza ale sądząc po wielkości pożaru i by to nie pomogło.

No szkoda Reni :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Podejrzewam że chłodnica będzie blokować

Jeśli zapali się za silnikiem to i tak nic nie zrobisz. Rozpylony proszek w powietrzu nie czyni atmosfery beztlenowej, a tylko tak można pożar zdławić. Niestety bardzo skuteczne gaśnice HALONOWE już dawno wycofano z eksploatacji, a były do takich pożarów rewelacyjne.

Pożar to 3 składniki: materiał palny, tlen i inicjał, zazwyczaj ciepło w nadmiarze. Te 3 składniki muszą się zetknąć w tym samym czasie i miejscu. Jak jeden z nich wyeliminujesz pożar nie powstanie.

Abstrahując od tego co tu napisano, nadal twierdzę, że ustawodawca nakazując posiadanie gaśnicy zapomniał o wprowadzeniu szkolenia z jej użytkowania. A 5 punktów zapisanych na jej zbiorniku nie odzwierciedla jej praktycznego zastosowania, szczególnie w przypadku auta i pożaru pod maską.

No bo jak zinterpretować punkt; "Zbliżyć się do źródła ognia" ???

Na 10 metrów, może 5??? A może wystarczy tylko by poczuć ciepło??? Niestety nie.

Ta odległość to tyle, by strumień wyrzucanego proszku dosięgnął źródła ognia. Zamknięta komora silnika tego jednak nie ułatwia.

Wiem, że łatwo pisać siedząc przed kompem, a nie będąc bezpośrednio przy takiej akcji.

Wiem tez z racji zawodu jaki wykonywałem, że takie coroczne, praktyczne szkolenia w tym zakresie sa bardzo pomocne i pozwalają przygotować się do takich zagrożeń, by podejmować odpowiednie decyzje i działania. Zazwyczaj jeszcze do tego było równocześnie dokładane praktyczne szkolenie w zadymionej komorze ćwiczeń, z użyciem tlenowych aparatów ucieczkowych. Czyli "zabawa" była przednia. :)

Dla tego właśnie śmiem twierdzić, że powinny takie zagadnienia p-poż w formie praktycznej zostać wprowadzone i dokładnie omówione na kursach nauki jazdy, tak jak wprowadzona jest pierwsza pomoc, na różnego rodzaju fantomach.

Starych przeterminowanych a jeszcze sprawnych gaśnic zapewne każdy użytkownik auta ma kilka, sam mam chyba z 4. To właśnie takie starsze gaśnice mogły by być odkupywane za złotowkę, lub udzielany rabat na nową przy zwrocie starej (jak z aku) i stanowić sprzęt do szkółek jazdy, w celu praktycznej pokazowej nauki gaszenia pożarów w autach. Po opróżnieniu, reszta pustej już gaśnicy, trafiała by do dalszej utylizacji.

Trochę więcej starania ze strony ustawodawcy, a kilka korzyści byłoby za jednym razem, łącznie z dodatkową ochroną środowiska.

Tak jeszcze przy okazji- ciekaw jestem ile osób wie i to stosuje, by co jakiś czas, zdjąć albo wyjąć swoją gaśnice z wieszaka w aucie i nią kilkakrotnie ostro potrzepać, by proszek tam zawarty poruszać i pozbawić go zbrylenia i ubicia w czasie jazdy??? W takiej luźniejszej, sypkiej formie czynnik z naboju lepiej z proszkiem się zmiesza po zerwaniu zawleczki, jak w przypadku proszku ubitego, co w aucie jest normą. Gaśnica z takim ubitym proszkiem ma dużo mniejszą sprawność jak ta, która jest co jakiś czas potrząsana.

Edytowane przez gojgien
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Starych przeterminowanych a jeszcze sprawnych gaśnic zapewne każdy użytkownik auta ma kilka, sam mam chyba z 4

Takie gaśnice bardzo łatwo doprowadza się do sprawności. Jak nabój nie trzyma to się wymienia.

Zresztą z obecnymi przepisami to gaśnica ma być w aucie ale już chyba zniknął zapis o legalizacji co rok. :) - to do sprawdzenia :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dokładnie nie wiem ale CHYBA po 3 corocznych legalizacjach po okresie przydatności ustalonej data przez producenta, nie tylko nabój ale i proszek musi być wymieniany, a koszt tego jest zbliżony, czy nie większy od nowej gaśnicy zakupionej w promocji w markecie. I to bez względu na to, czy nabój jeszcze trzyma ciśnienie. Z tej przyczyny mam takich gaśnic kilka.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mata wygłuszająca to jest w zależności od wersji a nie od silnika (diesel/benzyna), ja mam 1.4 i wygłuszenie mam.

Ojcu kiedyś zapaliły się kable WN w polonezie 1.5, ugasił gaśnicą halonową (obecnie zakazana), wygłuszenie trochę się okopciło ale było z azbestu - domowej roboty......

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak nabój nie trzyma to się wymienia.

dokładnie

3 corocznych legalizacjach po okresie przydatności ustalonej data przez producenta

pierwsze słyszę, ale kłócić się nie będę.

proszek musi być wymieniany

nie musi, wystarczy go przesypać i będzie dobrze :) info od strażaków, którzy mi w pracy sprawdzają sprzęt gaśniczy co 6 miesięcy.

Niestety nie mają możliwości "zalegalizowania" gaśnicy samochodowej :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wiesz, nie wszystkie wpisy na różnych forach należy traktować jako pewnik. Ja mam info bądź co bądź od specjalistów.

Nie twierdzę też, że to jest pewnik, w końcu gaśnica jeździ w aucie od czasu jej kupna. Koszt sprawdzenia, u mnie, to jakieś 10 zł, a i tak bodaj mam ze dwie w garażu.

Poza tym po wstępnym "psiknięciu", bardzo krótkim, gaśnicę należy parę razy obrócić żeby przesypać proszek i dopiero wtedy można jej używać. W 90% gaśnic proszek się uleży, nawet gdy jest po sprawdzeniu. Chodzi o to żeby proszek "nasycił" się gazem. Dopiero wtedy można jej użyć. Niestety w 95% przypadków tego się nie robi.

Nie należy też kierować strumienia proszku bezpośrednio na ogień, tylko kierować tak strumień, żeby przykryć ogień, a nie próbować go zdmuchnąć.

Swoją drogą wymagana przepisami gaśnica nie zgasi palącego się ognia, w przypadku pożaru samochodu. Jest po prostu za mała. Powie Ci to każdy strażak. Niestety ale nic nie zastąpi gaśnicy halonowej. Jednocześnie doprowadzenie do stanu pierwotnego, z przed pożaru, miejsca gdzie miał on miejsce jest praktycznie niemożliwe. Ten proszek włazi wszędzie :).

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ten proszek włazi wszędzie

Na gorących elementach silnika dodatkowo przywiera jakby się spiekł. Do reszty wypowiedzi przekonywać mnie nie musisz. Od zawsze stosowanie tych gaśnic w autach, na takich zasadach uważam za poroniony pomysł. A co do przesypywania, to już w BIS-orze, 4 auta temu, miałem gaśnicę przymocowaną do podstawy fotela i wpuszczając kogoś na tylne siedzenie, (zazwyczaj 4 razy dziennie) równocześnie z fotelem przechylała się gaśnica, a proszek sam się przesypywał.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Nasza strona utrzymywana jest wyłącznie z reklam. Dlatego prosimy o wyłącznie AdBlocka w przeglądarce podczas korzystania z witryny https://megane.com.pl .

Tak, AdBlock został przeze mnie wyłączony!